Obsługiwane przez usługę Blogger.
  • Home
  • About
  • Contact
    • Category
    • Category
    • Category
  • Shop
  • Advertise

Pages

  • Strona główna

PięknyPlan

Walentynki to dla mnie święto, które zajmuje szczególne miejsce w moim sercu. I zaskoczę was pewnie, bo nie jest tak dlatego, że jestem jakoś specjalnie romantyczna. 



O nie, wręcz odwrotnie, kogokolwiek nie zapytacie raczej stwierdzi, że wręcz przeciwnie. Daleko mi do wielkich uniesień i niekontrolowanych porywów serca. Od wielu lat szczęśliwie kocham i jestem kochana, ale na pewno do gruchających gołąbków, spijających sobie z dzióbków z małżonkiem nie należymy.

Dlaczego tak?


Dlaczego więc tak lubię święto zakochanych? A no dlatego, że właśnie w ten lutowy dzień, prawie trzy dekady temu, przyszłam na świat. Co ciekawe pod koniec lat 80-tych w PRL (oj tak ja jeszcze z tych co się w innym kraju rodzili) nikt nie słyszał o tym zgniłym zachodnim święcie. Może to dlatego żadna ze mnie romantyczka? Eh, chyba jednak mam to po tatusiu ... I właśnie, to za co będę dozgonnie wdzięczna moim rodzicom, że nie wpadli na pomysł dać mi na imię Walentyna. Wala ... Pierwsza kobieta  kosmosie brzmi dumnie, jednak nadal nie przekonuje mnie to do tego imienia, no sorry, ale nie :)


Jak więc możecie się domyślić jako nieromantyczna para 14 dnia lutego obchodzimy moje urodziny, a nie święto zakochanych. Zdaje sobie jednak sprawę, że większość populacji nie ma ochoty świętować ze mną tej doniosłej chwili. Rozumiem, nie obrażam się. A świętujcie sobie te wasze Walentynki!

Dodatkowo żeby wam się milej świętowało przygotowałam dwa plakaty. Wystarczy je pobrać i wydrukować na domowej drukarce lub w większym formacie w drukarni czy punkcie ksero. Do formatu A3 spokojnie powinny zachować wysoką jakość. Mogą być prezentem dla drugiej polówki lub po prostu wprowadzić miły nastrój w mieszkaniu.



Plakat do druku z balonami możecie POBRAĆ TU.
Plakat z parasolem możecie POBRAĆ TU  Miłego !



Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze

Oj zabiegana ostatnio jestem, normalnie jak nie ja. A to wszystko spowodowane moją pracą i wyjazdami służbowymi. Właściwie cały luty został im podporządkowany i dopiero w ten weekend wracam do siebie i łapię jako taki balans.


Bo nie wiem czy wiecie, ale ja to raczej ten typ domatora introwertyka, który męczy się w nadmiernej ilości sytuacji towarzyskich. Mnie niespecjalnie cieszy rozbijanie się po hotelach, codzienne jedzenie w restauracjach. Albo inaczej, cieszy, ale tylko przez chwilę. Już po kilku dniach tęsknię do własnego łóżeczka wypełnionego własnym mężem i własnym kotem oraz własnego kubka z kawą. Do własnych przyjemności i obowiązków tak przewidywalnych i starannie poukładanych. Zaburzenie tego rytmu męczy mnie niemiłosiernie i zawsze z utęsknieniem wyczekuję momentu wyciszenia.

Jak już wspomniałam w ten weekend staram się nadgonić - posprzątać, poczytać, poodpoczywać, pobyć z bliskimi i do tego poplanować. Bo zauważyłam pewną zależność, że jeśli spraw mam zbyt dużo to planowanie odstawiam na boczny plan. Po prostu wpadam w wir zajęć i wykonuję je mechanicznie. Nie wiem czy to dobrze czy nie, ale po tak intensywnym czasie lubię w końcu mieć czas na zaplanowanie kolejnych dni. Aby były ułożone i przewidywalne. Bo ja na dokładkę jestem pedantką, która lubi działać według planu. Ot taki ciężki ze mnie przypadek.

Tak więc podrzucam dzisiaj planner dzienny do wydrukowania. Jest uzupełnieniem serii pudrowych plannerów tygodniowych publikowanych tu i tu.

W okresie takim jak teraz, kiedy namnożyło mi się trochę zaległości, a pomysłów mam więcej niż doba godzin chętnie korzystam z takiej formy kalendarza. Mam tu dużo miejsca i pełen wgląd w plan mojego dnia. Polecam więc wydrukowanie i przetestowanie czy taki sposób planowania wam odpowiada. Tymczasem ja lecę dalej działać !

Planner do druku możecie POBRAĆ TU. Niech się przyda !

Ps. O tym jak dwustronnie drukować moje plannery przeczytacie tutaj 



Share
Tweet
Pin
Share
4 komentarze

Ponieważ już na wstępie szumnie ogłosiłam to miejsce blogiem lifestylowo-wnętrzarskim (a jeśli ostatnio nie wybrzmiało to odpowiednio wyraźnie to teraz powtarzam :) ) to wypadałoby co nieco o tych moich wnętrzach powiedzieć.

Dla mnie wygląd miejsca, które nazywam domem jest bardzo ważny. Nie potrafię się zrelaksować i dobrze czuć tam, gdzie mi się nie podoba. Kropka. Jestem estetką wnętrzarską i będę do tej pory kombinować, przestawiać i malować aż mi spasuje. Są osoby, którym to rybka jak mieszkają. Są też tacy, którzy stwierdzą, że najważniejsze żeby było czysto i na głowę nie kapało. Owszem obie rzeczy są ważne, ale jest jeszcze coś co z czterech ścian tworzy ukochane wnętrze i jest tym własnie design. 

Sporo czasu poświęcam na przeczesywanie sieci w poszukiwaniu inspiracji, a później wcielam je w życie. No może nie wszystkie bo chyba musiałabym mieć dom z dwudziestoma pokojami by się ze wszystkim zmieścić :) Każdy kto mnie zna wie, że ciągle przy czymś majsterkuję, zmieniam. Często też na pytanie Gdzie kupiłaś? odpowiadam Zrobiłam i jestem z tego po stokroć szczęśliwsza niż gdy zakupię "gotowca".

Zahaczamy tu o kwestię, którą chciałabym już na początku zaznaczyć. Umówmy się, że milionerką nie jestem więc nie mogę w każdej chwili ot tak wyrzucić wszystkich mebli z salonu i kupić nowych, bo właśnie mam takie natchnienie. O nie. Mój wewnętrzny racjonalista i (tak tak) dusigrosz mi na to nie pozwolą. Ale też zazwyczaj nie rezygnuję całkowicie z mojej wizji. Zawsze jest coś co mogę zmienić niskim nakładem kosztów i siłą rąk własnych (czy też małżonka po kilku umiejętnych prośbach). 

Dlatego na Simple Reasons pokażę wnętrza powiedziałbym "na każdą kieszeń". Bo bardzo często  jest tak, że spodoba mi się jakiś element wystroju, ale jego cena zabija. I rozumiem, że projektant musi zarobić, że to praca jak każda inna i należy się za nią zapłata. Szanuję to. Nigdy nie posunęłabym się do jawnego plagiatu i czerpania z tego zysku. Uważam jednak, że jeśli coś mnie zainspiruje i mogę spróbować wykonać to sama, na własny użytek, to nikomu tym krzywdy nie zrobię. Stąd na pewno znajdziecie tu sporo projektów DIY.

Ale wracając do głównego tematu czyli mojego M. Mam to szczęście, że przed trzydziestką, w naszym pierwszym mieszkaniu udało mi się odkryć/stworzyć "własny styl" i zgodnie z nim urządzić tę przestrzeń. Nie obyło się bez kilku wpadek, ale ogólna i spójna myśl wnętrzarska się zrodziła. U mnie w mieszkaniu ma być jasno, przestronnie ale i przytulnie. Sterylne białe wnętrza podobają mi się tylko na zdjęciach. Moje pokoje są skandynawskie, ale "ocieplone" nutką koloru i naturalnym drewnem. Biel, szarość i czerń znajdziecie zarówno w mojej szafie jak i na niej samej :) To ukochane kolory bazowe, które od czasu do czas zdradzam z pastelowym dodatkiem.

W następnych postach pokażę wam jak ta moja "wnętrzarska filozofia" zagrała w naszym salonie. Do usłyszenia już wkrótce.



Share
Tweet
Pin
Share
1 komentarze

Tak już mam, że wcielanie pomysłów w życie nie przychodzi mi łatwo. Podjęcie kroków do urzeczywistnienia idei, która zaświta mi w głowie zabiera sporo czasu. I jeszcze ten przeklęty perfekcjonizm - albo zrobię coś idealnie albo wcale. Spełnianie marzeń w takim trybie nie jest łatwe, ale zawsze trzeba próbować.

W blogosferze można powiedzieć, że już trochę siedzę. Tylko od tej drugiej strony. Naoglądałam się i naczytałam cudownych blogów dziewczyn, które oddają się swoim pasjom i po prostu o tym piszą. Myślę, że mogę powiedzieć, że najnormalniej po ludzku pozazdrościłam im tego. I z tej zazdrości zrodziło się pragnienie - też mieć takie miejsce w sieci. Ale to wcale nie jest mój pierwszy raz jako autorki, jak by się mogło wydawać.

O ironio jako nastolatka prowadziłam bloga. A jakże. Kto wtedy nie prowadził pamiętnika i nie przeżywał każdego sprawdzianu czy też kłótni z koleżanką niech pierwszy rzuci kamień. I pomyśleć, że gdybym w pewnym momencie nie porzuciła mojego starego bloga teraz mogłabym być w całkiem innym miejscu. Ale jestem tu. Jak widać. Nie dramatyzujmy.

Później przyszedł czas na fotobloga. Cykałam fotki małą małpką z HP i dodawałam do nich przejmujące opisy. Jak by nie patrzeć to prowadziłam swojego własnego Instagrama parę lat przed jego powstaniem (fotki zawsze kadrowałam do kwadratu, no taki przebłysk wizjonerstwa miałam). Ale fotobloga też porzuciłam po kilku latach. Dlaczego, do tej pory nie wiem, bo fotografować zawsze lubiłam. Martwą naturę. Nie ludzi. Ludzi fotografować nie lubię.

I tak dochodzimy do tego miejsca. Bloga For Simple Resons. Chciałabym, żeby stał się moim miejscem w sieci o które będę dbała i pielęgnowała tak jak swoje własne mieszkanie. Tylko, że wirtualne. Notabene mam bzika na punkcie urządzania wnętrz. Miejscem do którego udam się z moimi inspiracjami, pomysłami i doświadczeniami. Chciałabym pokazać tu kawałek mojego życia. Oczywiście nie całego bo ekshibicjonistką nie jestem, ale są takie sfery którymi lubię się dzielić. Moje projekty DIY, małe remonty w mieszkaniu, podejście do kwestii organizacji czasu i życia. Myślę, że od czasu do czasu pojawi się tu jakiś kosmetyk czy ciuch, który wyjątkowo zawrócił mi w głowie. Czasami dorzucę też coś ze sfery wesele/dekoracje. Niby swoje własne mam już za sobą, ale temat niezmiennie mnie pasjonuje. Mam też względem niego pewne plany, ale o tym na razie cicho sza, żeby nie zapeszyć.

Jednym słowem pojawi się tu wszystko o czym opowiedziałabym mojej przyjaciółce na kawce i babskich ploteczkach. Jeśli chcesz poczytać o tym wszystkim, to serdecznie zapraszam. Rozgość się, napij kawy i poznaj mnie.
Share
Tweet
Pin
Share
No komentarze

About me

Labels

  • baśćżłżą
  • blog
  • blogowanie
  • design
  • moje mieszkanie
  • MY INTERIOR
  • OTHER
  • wnętrza

recent posts

Sponsor

Facebook

Blog Archive

  • ▼  2017 (2)
    • ▼  lutego (2)
      • Dlaczego nie świętujemy Walentynek? Plakaty walent...
      • Zwierzenia zabieganej pedantki i darmowy planner d...
  • ►  2016 (2)
    • ►  września (2)

DO POBRANIA

POPULARNE POSTY

  • Dlaczego nie świętujemy Walentynek? Plakaty walentynkowe dla was.
    Walentynki to dla mnie święto, które zajmuje szczególne miejsce w moim sercu. I zaskoczę was pewnie, bo nie jest tak dlatego, że jestem jak...
  • Zwierzenia zabieganej pedantki i darmowy planner dzienny
    Oj zabiegana ostatnio jestem, normalnie jak nie ja. A to wszystko spowodowane moją pracą i wyjazdami służbowymi. Właściwie cały luty został...
  • O rozterkach byłej/przyszłej blogerki
    Tak już mam, że wcielanie pomysłów w życie nie przychodzi mi łatwo. Podjęcie kroków do urzeczywistnienia idei, która zaświta mi w głowi...
  • Wnętrzarska filozofia - czyli o naszym mieszkaniu słów kilka
    Ponieważ już na wstępie szumnie ogłosiłam to miejsce blogiem lifestylowo-wnętrzarskim (a jeśli ostatnio nie wybrzmiało to odpowiednio w...

PINTEREST

Bądź na bieżąco

FACEBOOK

For Simple Reasons
Facebook Twitter Instagram Pinterest Bloglovin

Created with by ThemeXpose