Walentynki to dla mnie święto, które zajmuje szczególne miejsce w moim sercu. I zaskoczę was pewnie, bo nie jest tak dlatego, że jestem jakoś specjalnie romantyczna.
O nie, wręcz odwrotnie, kogokolwiek nie zapytacie raczej stwierdzi, że wręcz przeciwnie. Daleko mi do wielkich uniesień i niekontrolowanych porywów serca. Od wielu lat szczęśliwie kocham i jestem kochana, ale na pewno do gruchających gołąbków, spijających sobie z dzióbków z małżonkiem nie należymy.
Dlaczego tak?
Dlaczego więc tak lubię święto zakochanych? A no dlatego, że właśnie w ten lutowy dzień, prawie trzy dekady temu, przyszłam na świat. Co ciekawe pod koniec lat 80-tych w PRL (oj tak ja jeszcze z tych co się w innym kraju rodzili) nikt nie słyszał o tym zgniłym zachodnim święcie. Może to dlatego żadna ze mnie romantyczka? Eh, chyba jednak mam to po tatusiu ... I właśnie, to za co będę dozgonnie wdzięczna moim rodzicom, że nie wpadli na pomysł dać mi na imię Walentyna. Wala ... Pierwsza kobieta kosmosie brzmi dumnie, jednak nadal nie przekonuje mnie to do tego imienia, no sorry, ale nie :)
Jak więc możecie się domyślić jako nieromantyczna para 14 dnia lutego obchodzimy moje urodziny, a nie święto zakochanych. Zdaje sobie jednak sprawę, że większość populacji nie ma ochoty świętować ze mną tej doniosłej chwili. Rozumiem, nie obrażam się. A świętujcie sobie te wasze Walentynki!
Dodatkowo żeby wam się milej świętowało przygotowałam dwa plakaty. Wystarczy je pobrać i wydrukować na domowej drukarce lub w większym formacie w drukarni czy punkcie ksero. Do formatu A3 spokojnie powinny zachować wysoką jakość. Mogą być prezentem dla drugiej polówki lub po prostu wprowadzić miły nastrój w mieszkaniu.